Atmosfera była napięta, zamówiłam sobie latte i podeszłam do kontaktu w rogu kawiarni, gdyż już prawie rozładował mi się telefon. Chciałam wejść na mojego twittera, instagrama lub facebooka aby napisać wszystko co się stało mojej jedynej przyjaciółce- Jesse. Niestety nie było zasięgu. Klękałam zrozpaczona obok kontaktu popijając kawę.
Siedzieliśmy tam 5 godzin czekając aż przestanie padać. Nic z tego. Była już godzina 22, a moi rodzice biegali z małymi od łazienki do kawiarni i do baru, bo oni ciągle czegoś chcieli. Co do mojego rodzeństwa to jest nas dużo- ja, bliźniaki czyli Mike i Ed (8lat), starszy brat Logan (23lata) i jeszcze jeden starszy brat Kellan (25lat). Od kilku lat Logan i Kellan nie mieszkają z nami, ale widujemy się dość często. Ja mam już 18 lat, gdy skończę liceum marzę żeby zamieszkać w Miami, tak jak oni. Teraz mamy do siebie bliżej. Orlando nie jest daleko od Miami, a z Denver jechało się długo. Odbiegłam zupełnie od tematu mojego zdarzenia.
O 22:30 rodzice stwierdzili, że nocujemy w motelu. Warunki były fatalne, jak weszłam tam poczułam nieprzyjemny zapach. Został tylko pokój 3-osobowy, a nas było 5. Nalegaliśmy, że lepiej by było w naszym dość sporym samochodzie, ale rodzice się uparli. Musiałam spać na jednym łóżku z Edem, coś okropnego. Na szczęście, następnego dnia, po obudzeniu już nie padało. Wsiedliśmy w samochód i odjechaliśmy. Ja wzięłam sobie jeszcze donuta i kawę na drogę.
Jak wsiedliśmy od razu usnęłam. Nawet nie zdążyłam włączyć piosenki. Spałam około godzinę. Gdy się obudziłam okazało się, że stoimy w gigantycznym korku, nie ma objazdu a opóźnienie jest tak duże, że możemy jechać dalej dopiero za 4 godziny. Okazało się, że był wypadek. Byłam załamana. Wzięłam torebkę w rękę powiedziałam
- Mam dość, ja idę tu niedaleko jest stacja pociągów, jadę sama do Orlando, nie będę stała w tych korkach. Weźcie moje rzeczy ze starego domu.
- To idź, ale napisz nam jak wyjedzie pociąg i jak będziesz w naszym domu - powiedział tata.
Nikt mnie nie zatrzymywał, dla mnie nawet lepiej, trzasnęłam tylko drzwiami i zaczęłam biec, przez pola.. Buty miałam całe mokre. W końcu dobiegłam do drogi. Skręciłam w jakąś uliczkę, włączyłam nawigację w telefonie i po długiej drodze znalazłam się pod stacją. Jednak nie była ona tak blisko jak mi się wydawała.. Po drodze rozmazałam sobie cały makijaż zrobiony rano i wyglądałam jak potwór. Oczywiście pomyliłam drogi 2 razy i bardzo zmarzłam. Od razu zamówiłam kubek herbaty w kawiarni obok dworca. Sprawdziłam pociągi i okazało się, że następny jest dopiero o godzinie 22:30, a była wtedy 13.. Nie wiedziałam co mam robić.