- Czasami szalona wariatka. Ludzie ją kochają...uwielbiają. Jednak coraz częściej smutna i ponura.
- Dlaczego.?!
- Życie ją niszczy
Mam wyjebane na to, że komuś nie podoba się moje smutna mina i krzyczy mi żebym się nie smuciła. To co dz chuja mam szczerzyć żeby jak popierdolona, gdyjest mi tak cholernie źle? śmiało spróbuj się uśmiechać ile wlezie, czując tak ogromny ból w sercu
życzę powodzenia, kurwa.
Życie jest gorsze od dresów, nawet nie zapyta czy masz jakiś problem, zanim kopnie Cię w dupe.
Szukam sensu życia, ale wychodzi na to, że mi gdzieś spierdolił.
Wycofuję się z tego pieprzonego teatrzyku zwanego życiem, a widowni mogę śmiało pokazać środkowy palec.
To ból sprawia, że dorastamy.
Najgorsze są chwile, gdy przestajesz być silny
kiedy rozumiesz, że nie masz szans zwyciężyć
chociaż do tej pory byłeś przekonany, że Ci się uda
teraz gdy leżysz bezczynnie wpatrując się w sufit
zdajesz sobie sprawę, że nie masz nic
i gdy każda piosenka przypomina, Ci o tym że do niczego nie dażysz
Najgorsze są chwile kiedy......kiedy wolisz umrzeć niż...żyć
To moje życie, mój bałagan.
Polej kolejkę za martwe marzenia, za wszystko to co miało tu być, a czego nie ma.
- Już zapomniałam jak to jes - Co takiego?
-Jak to jest być beztrosko i cholernie szczęśliwą
Nie wiedziała jak to wytłumaczyć, podczas dnia, w świetle słonecznym tryskała energią, zarażała śmiechem, to ona pocieszała innych, mówiła że będzie dobrze.
A gdy tylko słońce chowało się za horyzont, chęć do życia gasła, radość wypalała się mina stopniowo smutniała.
Są chwile gdy samotnie spadam w dół, to są dni kiedy nie mam sił
świat pęka w pół, i nikt nie wie kim jestem.
Wiedziałam tylko, że muszę żyć dalej, muszę być silna i muszę się uśmiechać,
bo nikogo nie obchodzi, że posypał mi się świat.
Wyjdę.
Wyjdę dziś w deszczu, zapalę papierosa.
siądę na najdalszym krawężniku od miejsca, które znam.
będę myśleć tak długo, aż zapomnę,
aż dym wypruje mi płuca.
- Nadal jesteś smutna, prawda?
- Nie, tylko zmęczona...
- Czym?
- Walką o coś pięknego...
- Nie zdobyłaś tego?
- Nie, kiedy już wyciągam rękę to się oddala, unosi wysoko, wysoko i pęka
jak bańka mydlana, dotkniesz jej i puff znika.
Zasnąć i nigdy więcej się nie obudzić...nie oglądać zakłamanych twarzy ludzi, którzy biegną gdzieś na oślep za swoim szczęściem...nie zwarzając na Twoje uczucia i mają czelność nazywać się Twoimi przyjaciółmi.