Jezu, jak mi się nic nie chce, to jest jakiś koszmar. Tak strasznie mi się nic nie chce. Zwłaszcza iść jutro do szkoły.
Nie macie pojęcia jak bardzo uwielbiam rozmawiać z moim ojcem, kiedy jest podpity. Szczególnie kiedy wracamy od cioci Gosi taksówką. To dosyć długi kawał drogi, więc wynagradza mi pięć godzin siedzenia z o osiem lat młodszym kuzynem, który lubi omawiać swoje i moje kontakty w klasie. Wracając do taty i naszych rozmów. Wczoraj na przykład wywiązała się niezwykle interesująca konwersacja na temat tego, jak naturalnymi sposobami poluje się na dziką zwierzynę w puszczy bialowieskiej. Zaczęliśmy od łosi, które dusi się gołymi nogami, zwisając do dołu głową i łapiąc się za ich pędzące nogi.
- Polowałeś na coś jeszcze?
- Hehehe... Na krety.
- Jak się poluje na krety? xD
- Trzeba się położyć nago na łące i śpiewać im smutne piosenki. Krety lubią smutne piosenki...
- *zdych* A-a-ale dlaczego? XD
- Bo krety są takie... melancholijne. *krztusi się ze śmiechu*
Uwielbiam jego poczucie humoru xD.
*ziews*