Dzień trzeci

Taiwan.Ktoś bardzo mądrze to skomentował,i powiedział,że dziewczyny z Taiwanu dorabiają sobie jako kelnerki xD

No to opisuję dzień następny.

Rano było śniadanko a potem niestety nic nie pamiętam(no cóż,pamięć dobra ale krótka),nawet nie pamiętam gdzie i czy zjedliśmy obiad.Wiem,że po południu była próba,na której powstała nasza rodzinka w składzie:Ja i Ola córki,Marla i Linka Matki,Klaudia i ?(olu kto był twoim ojcem)Ojcowie,Pati,Ala i Maciek lub Mikołaj(kurde,kto to był?)Dziadkowie.No i ta rodzinka była ,,trochę''zwalona,bo większość jej członków to lesbijki i tranwescytki.To skłoniło córeczki do dziwnych  zachowań,n.p. ja zostałam emo i poprosiłam tatę Klaudię żeby mi kupił na urodziny żyletkę wysadzaną diamentami.Oprócz tego posypały się pytania typu ,,Tato,a dlaczego mama woli dziewczynki?'',,A dlaczego mam dwie mamy?''Potem z siostrą stwierdziłyśmy,że dzieci z takich rodzin są nieszczęśliwe i częściej popełniają samobójstwa i chciałyśmy się rzucić do sadzawki bądź powiesić się na gałęzi,przed czym uchroniła nas pani Dorota,ogłaszając próbę,po której gromko oklaskiwali nas Niemcy i pięknie śpiewali z nami Maine Haimat(tak to się pisze?)

A pamiętam trochę co się działo rano,mianowicie pamiętam taki jeden tekst Łukasza,ale go tu nie napiszę,bo czyta moja mama.A potem już tylko oglądanie niemieckiej MTV,prysznic i nocne rozmowy o Kaczorku i Czarnym.Piszę Kaczorku i Czarnym(czyli Andre i Saschy),bo jeszcze wtedy nie znałyśmy ich imion.Potem znowu słuchałam dyskusia(czyli mojego niebieskiego discmana) do pierwszej w nocy a potem...To be Continued.

Pozdro dla moich ,,Niemców" <3333

P.S.Odświeżcie moją pamięc i w komentarzach piszcie co się mogło rano zdarzyć i jak było z tym obiadem.

KW :***