Scena II
Wakacje, wakacje i po wakacjach, przyjaciele stali się już uczniami klasy maturalnej wrocławskiego LO. Pierwszy wrzesień, w domu Anki.
Anka: Mamo! - zawołała dziewczyna ze swojego pokoju- źle się czuję, boli mnie głowa i jest mi nie dobrze.
Mama: Aniu, nie wymyślaj - dodała łagodnie mama.
Tata: Anka raz, dwa ubieraj się i do szkoły, nic Ci nie będzie - powiedział surowym głosem ojciec .
Anka: Dobrze -odpowiedziała spokojnie córka, chcąc uniknąć kolejnej kłótni z ojcem- w takim razie zaraz się naszykuję i pójdę do tej szkoły -powiedziała, lecz nie miała zamiaru nigdzie się wybierać.
Scena III
Minęły dwa miesiące odkąd Anka nie była w szkole, sytuacja z pierwszego września powtarzała się praktycznie codziennie, Ania źle się czuła, opuszczała szkołę, do której wcześniej chętnie uczęszczała, chciała zostać lekarzem, by pomagać ludziom.
Anka: Halo? -zapytała Anka odbierając telefon od Emilki .
Emilka: Hej Ania, to ja Emilka, co się dzieje? Dlaczego nie ma Cię w szkole, nauczyciele się martwią i my się martwimy, musisz się uczyć, przecież w tym roku matura.-w słuchawce dało się słyszeć zmartwiony głos dziewczyny.
Anka: Emi, nie teraz, nie dam rady - rozłączyła się Anka, nie była w stanie mówić co się dzieje, a z resztą sama nie była pewna co jej jest.
Scena IV
Anka: Chwila już otwieram -krzyknęła Anka, zbiegając na dół po krętych schodach, by otworzyć drzwi, była pewna, że rodzice potrzebują jej pomocy przy wnoszeniu zakupów.
Krystian: Hej kochana, martwiliśmy się o Ciebie-powiedział zatroskanym głosem, a na twarzy Anki zauważył wyraz zdziwienia i przerażenia.
Filip: Krystian ma rację, nie było Cię dwa miesiące.
Emilka: dzwoniliśmy, lecz albo miałaś wyłączony telefon, albo nie odbierałaś,albo nie chciałaś rozmawiać wiec postanowiliśmy Cię odwiedzić, niestety Robert nie mógł przyjechać, w ogóle ostatnio jest jakiś dziwny, jak by się czegoś bał, ale nie mówmy o nim, najważniejsze że w końcu Cie widzimy -dodała Emi i spojrzała na Anię, która wyglądał jakoś inaczej niż zawsze.
Anka: To, to, to bardzo dobrze, że ⏌- powiedziała już praktycznie szeptem Anka i upadła na ziemie.
Emilka: Chłopaki, szybko, pomocy ⏠krzyczała dziewczyna ⏠dzwońcie po karetkę, Ania zemdlała. ⏠mówiła Emilka, która sama zalała się łzami.