-Rozbieraj się ,bo ja to zrobię-powiedział stanowczo. Miranda nie wiedziała co zrobić. Powoli zaczęła się rozbierać patrząc na swoje stopy. Nie mogła poradzić sobie z zamkiem sukienki.
-Rozepnij-odwróciła się do niego plecami. To był błąd. Błyskawicznie szarpnął z niej suknię. Było to dla jego małżonki bolesne. Później pozbawił ją bielizny i odsunął się o kilka kroków.
-Ładnie. Nawet ,bardzo ładnie-łapczywie pożerał ją wzrokiem. Stała wlepiając wzrok w czerwień atłasu. On rozebrał się do naga. Był umięśniony ,miał lśniącą ,gładką skórę. Na ziemi ,byłby jednym z najurodziwszych mężczyzn.
-Przypieczętujmy nasze zaślubiny-powiedział podchodząc.
-A nie dość już jedna pieczęć?-spytała nie bojąc się ,przed oczami miała obraz ciała tamtej dziewczyny.
-Nikoro&-podszedł niby przypadkiem dotykając jej kobiecości.
-Nie jestem Nikorą. Mam na imię Miranda. Miranda Komia.
-Co ty wygadujesz dziewczyno?
-Prawdę-patrzyła smętnie ,ale zarazem nieobecnie.
-Nie. Masz na imię Nikora ,jesteś żoną Silena ,pana ciemności ,diabła. Tamten świat już dla ciebie nie istnieje. Zapomnij o nim. Rozumiesz?
-Nie.
-Co powiedziałaś ?!
-Nie!-spojrzała mu w oczy i w tym samym momencie poczuła ogromny ból ,jakby coś wypalało ją od środka. Skuliła się ,ale to nie pomagało.
-Tak-wyszeptała ,a męczarnie minęły.
-Od razu lepiej-uśmiechnął się z satysfakcją. Podszedł do niej ,przewrócił na łóżko i dłońmi złapał na zgięciu kolan. Patrzyła na niego stanowczym wzrokiem ,próbowała złożyć nogi ,ale jego uchwyt był silny. Uśmiechnął się zabójczo ,nachylił nad nią i oparł rękami o łóżko. Był nad nią. Widziała go w całej okazałości ,ale jakoś nie chciała patrzeć. Zamknęła oczy ,czekając na to co się wydarzy. Nie próbowała uciekać ,bo poznała jego siłę. Nie chciała też ,bo zaczął coś robić. Delektowała się chwilą gdy prawie jej nie dotykał. Starała się wyobrazić sobie Patryka. Na próżno. Diabeł działał na nią jakąś niewidzialną ,trwałą siłą. Nie potrafiła się od niej uwolnić. Wszedł w nią swoim ogromnym członkiem. Czuła go coraz mocniej. Zastanawiała się ,czemu wszystko musi się opierać na władzy i seksie. Nie pojmowała tego. W jej świecie najważniejszymi wartościami byłyby miłość ,szacunek i zaufanie ,a także szczęście. Wiła się pod nim ,starając wydostać. Obrał szalone tempo. Nie wiedziała czy się ma poddać ,czy mu ulec. Nie trzymał jej. Myślała o wybawieniu ,ale nie wyglądało na to ,by miało nadejść. Gwałtownie odwróciła się na bok. Oblała ją fala ciepłej ,jasnej substancji. Bała się odwrócić. Znów położyć na plecach. Panicznie się bała ,ale zrobiła to. Miał skrzywiony wyraz twarzy. Był wściekły. Najwyraźniej chciał skończyć w niej. Niestety ona tego nie chciała. Wstał ,zrzucił ją z łóżka. Z hukiem wylądowała na zimnej posadzce. Nie wiedziała co on zrobi ,nie znała go. Wziął ją mocno za ramię i skierował się w kierunku ,ciemnych ,tajemniczych drzwi. Otworzył je. Oczom Mirandy ukazała się najzwyklejsza cela ,z kratami w oknach i sianem na podłodze. Panował w niej półmrok i straszne zimno. Wziął jej dłonie i przypiął do wiszących na ścianie łańcuchów. Była to niewygodna pozycja. Dziewczyna już nic nie myślała. Dała z sobą robić co chciał ,w spokoju. Gdy skończył ,wyszedł zostawiając ją samą. Po jej nogach ciekła biała substancja. Była naga ,co potęgowało to ,jak było jej zimno. Pojedyncze krople zwilżały skórę jej policzków.
http://besty.pl/profil/samotnaa