photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Miasto
Dodane 18 MAJA 2015 , exif
129
Dodano: 18 MAJA 2015

Miasto

Od kilku lat żyję w małym miasteczku, gdzie otacza mnie spokój oraz zieleń drzew, krzewów i trawników. Ludzie mieszają tutaj w domkach jednorodzinnych, z małymi, ukwieconymi ogródkami, niskich kamieniczkach oraz w kilku cztero piętrowych blokach. Te ostatnie omijam jednak szerokim łukiem. Ale nawet gdy zmuszony jestem przejść się osiedlowymi uliczkami, nie zauważam ich, gdyż ich widoku strzegą zazdrośnie wysokie drzewa.

 

Kilka dni temu wybrałem się do swojego rodzinnego miasta, w którym musiałem załatwić kilka spraw.

 

Musicie wiedzieć, że pierwszy raz w życiu przeraziłem się martwą naturą - ogromem betonu, plastiku, szkła i metalu, z którego składa się to Miasto... A przecież jeszcze niedawno, żyłem w nim przez prawie 28 lat.

 

Kiedy wjechałem do miasta, nic nie zapowiadało, że wszystko aż tak źle się skończy.

Nagle wydało mi się, że jest ono dla mnie czymś zupełnie nowym, obcym. Na początku zaskoczył mnie uporczywy hałas i widok mnóstwa samochodów. Przemieszczały się ulicami niczym krew w żyłach żywego organizmu, niosąc ze sobą jednocześnie przydatne składniki jak i wirusy czy inne drobnoustroje.

 

Gdy tylko wysiadłem z autobusu, tłum ludzi otoczył mnie i porwała ze sobą. Znalazłem się pomiędzy masą ludzi o przeróżnych twarzach i budowie ciał. Nieśli mnie ze sobą, pomiędzy budynkami, zatrzymując się jedynie na krótką chwilę na przejściach dla pieszych. Miałem wrażenie, że rozsmarują moje wiotkie ciało o mury budynków lub będę rozszarpany o przydrożne słupki, latarnie, znaki drogowe lub wystające klamki drzwi sklepów.

 

Chcąc się uspokoić i przemyśleć swoje absurdalne zachowanie, skryłem się we wnętrzu bramy jednej z kamienic przy ulicy Narutowicza. Kiedy nieco ochłonąłem, co zajęło mi kilka minut, postanowiłem mieć się na baczności i ukryć przed obcymi ludźmi uczucie strachu przed Miastem.

 

Ruszyłem dalej... Ozdobne fasady budynków Starego Miasta otaczały mnie ze wszystkich stron. Wzrok wbiłem w chodnik, jednak kusiło mnie i co jakiś czas musiałem zadzierać głowę chcąc przyjrzeć się starym, architektonicznym tworom. Strzeliste wieże kościołów wbijały się w niebo niczym kły dzikiego zwierza w miękkie i kruche ciało swojej ofiary. Mój niepokój narastał z każdym krokiem... Ukojenie znalazłem wchodząc do chłodnego i spokojnego budynku Urzędu Miejskiego, mojego celu podróży.

 

Nie chcąc szybko wracać na ulice Miasta, powoli i skrupulatnie załatwiałem wszystkie formalności, co  zajęło kilka godzin. Przez ten czas nastał wieczór. Sceneria do upiornej sztuki, której głównym bohaterem było Miasto, zmieniła się nie do poznania. W wieczornych ciemnościach pojawiły się nowe, szalone barwy neonowych reklam. Współczesne latarnie, stylizowane na gazowe, wraz oświetlonymi od wewnątrz witrynami sklepów nadawały ulicom Starego Miasta upiornej tajemniczość.

 

Ludzie przemieszczali się w różnych kierunkach. Większość wesoło hałasowała wychodząc, a raczej wylewając się z mniejszych uliczek, knajp czy sklepów. Moje poszarpane nerwy zarejestrowały jeszcze jeden element otaczającego mnie świata -  zapach ostrych, tłustych potraw, zmieszany ze słodkimi perfumami ludzi oraz subtelny zapach wódki. Zrobiło mi się mdło. Zakrywszy chusteczką nos i usta ruszyłem przed siebie. Zakręciło mi się w głowie i poczułem, że zaczynam znowu panikować. Chcąc oddalić od siebie natrętne myśli, liczyłem płyty chodnikowe, starając się stawać stopy na ich środku...  Wolałbym mieć atak kolki nerkowej byle tylko znaleźć się jak najdalej od tego miejsca. Półprzytomny, nie zwracając na siebie niczyjej uwagi, zataczałem się jak pijany po ulicach Miasta.

 

Nie wiedząc kiedy, znalazłem się w dzielnicy, w której dominowały wielkie supermarkety, zza których wyrastały wysokie kolumny biurowców. Miałem wrażenie, że opasłe, rozlane na wiele metrów cielska sklepów, powoli pełzną w moim kierunku, a wysokie biurowce pochylają swoje betonowe grzbiety żeby mnie dojrzeć. Wypełnione wewnątrz ludźmi sztuczne Twory, śledziły każdy mój żałosny i nerwowy ruch, łypiąc okiennymi ślepiami, nieustannie wypluwając ze swoich otworów drzwio- gębowych, zmęczonych, sponiewieranych klientów z przekrwionymi oczami. Nie było sensu chować się za skarłowaciałym żywopłotem rosnącym przy ruchliwej ulicy. Czułem, że jestem wewnątrz Wielkiej Maszyny, z której nie mogę się wydostać.

 

Miałem wrażenie, że  czas zwolnił. Szedłem teraz zagubiony, bez celu, między 11 piętrowymi wieżowcami. Nagle zza jednego, zaczął wyrastać wysoki, przepotężny biurowiec, oświetlony na samej górze jaskrawym światłem, co dawało wrażenie, że nosi koronę. Król! Jawiło mi się, że to nie ja, ale On - idzie! Człapał wolno, nie zwracając na mnie uwagi. Podniosłem głowę, żeby w niemym strachu i zachwycie zobaczyć dokładnie tę betonowo-szklaną Istotę o czterech twarzach i tysiącu szklanych oczu...  i zrobić Jej zdjęcie moim telefonem. Nagle zobaczyłem jasne światło, usłyszałem pisk opon i poczułem przenikliwy ból... W ostatniej chwili świadomości, leżąc na asfalcie, słyszałem odgłosy żył pod skórą Miasta - pompowanej energii elektrycznej i wody w kanalizacji.

  

 

Teraz leżę na łóżku Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie. Za oknem widzę chwiejące się na wietrze drzewa znajdujące się w parku. Słyszę wściekłe wrzaski kruków oraz pacjentów z sąsiednich sal. Idzie burza. Szalony i potężny Żywioł, który zaatakuje zaraz Miasto i mam nadzieję wyrządzi mu krzywdę. Natura ukarze sztuczny Twór za to co mi zrobił!

 

www.facebook.com/starywujek000

Komentarze

mahiyana Troszkę przerażające...
18/05/2015 16:18:02

Informacje o starywujek


Inni zdjęcia: Lata lecą .. dotyk:) harrypottergallery:) harrypottergalleryHarry z Ginny harrypottergallerySzczęśliwy Remus :) harrypottergalleryRemus Lupin :) harrypottergalleryZamyślony Harry harrypottergallery:) harrypottergalleryRemus i Tonks harrypottergalleryUliczka aceg