Jestem jak ta mysz daze do celu ale gdy juz go prawie mam gine i znow zaczynam od poczatku.... i tak bez konca az w koncu gubie sie o odnalezc nie moge
"Byc, albo nie byc? Oto jest pytanie!"
pusta kartka puste slowa...
tyle czasu minelo wciaz wspomnienia wracaja
slowami nic nie zmienie czynami tym bardziej
chodz czasem sie smieje jednak sztucznie, no raczej;(
nie moge juz tak dluzej nie wiem co robie
gubie sie!! juz dawno stracilem swa droge:(
moze wlasnie jest mi tak dane... wciaz tylko szlochac;(
Juz nie wiem co to znaczy prawdziwie kogos kochac!!
podazam gdzies w nieznane szukam dobra w sobie
nie moge go znaleźć... Zatem bladze dalej...
wszystko takie sztuczne, jak we snie nieprawdziwe
Juz nie wyrabiam kiedys odbiore sobie zycie!!
ale nie, to by bylo tchurzostwo
Moze ono daje mi po dupie mocno, nie poddam sie
bede walczyl bo poczuc w koncu szczescie chce!!!
takie jakie kiedys mialem!! ktore stracilem ktore kochalem!!!
probuje wiec dalej ze lzami w oczach
z wszystkimi wspomnieniami naprzod chce podazac !!!
Brak słow brak motywacji...
wiare dawno stracilem z wszystkim tym jzu sie pogodzilem
wiare na szczescie, wiare ze ktos pomoze mi jeszcze!!!
ze ktos bedzie przy mnie, pocieszy mnie... zrozumie
ze moje zycie w koncu sie ulozy, ze nie bede taki.. chory!!
chory nienawiscią, chory zabawą, chorym egoistą!!!
od kiedy pamietam zawsze wszystko sie pierdolilo!!!
pragne zatem zeby to jzu sie skonczylo!!!
pomoz mi Boże znalezc lepsza droge!!
skoro nikt mi nie chce pomoc, chcociaz Ciebie... prosze!!!
>F.N<
>sspoxx<