Tęsknię za słońcem zaglądającym do pokoju o poranku.
Tęsknię za włosami odbijającymi się na molo od gorącego powietrza.
Brakuje mi wrocławskich burz z piorunami i biegania po deszczu.
Brakuje mi pamiętnych biegów po górach.
I przypominam sobie te wydarzenia połykając kostkę czekolady.
I wciąż nie mogę uwierzyć
Że "mam" wszystko na wyciągnięcie ręki.
Że mogę dotknąć swoich dawnych marzeń.
Że nadchodzi święto siódmego czerwca.
Dzień, w którym pojawiły się pierwsze promyki nadziei.
I pamiętny dziesiąty.
Kiedy życie nabrało blasku.
I wtedy, rok temu
Wracając w środę do domu byłam pewna, że pewne decyzje
Zmienią wreszcie moje życie.
Po trzech latach oczekiwań.
I procesję Bożego Ciała rozpocznę z uśmiechem na twarzy.
I sru. Wracam do Lalki.