Opieram rękę na metalowej furtce i patrzę na rzeczywistość, która już dawno jest za nią.
Niektóre sprawy są zakończone i chociaż czasem jeszcze kłują, to nigdy już nie wrócą.
Dziewczyna z tamtych czasów jest zupełnie inną dziewczyną.
Odbywa wędrówkę po ciemnych ścieżkach podświadomości.
Kładzie główkę jak małe dziecko z boczku na boczek.
Czasem się dąsa, czasem płacze i tupie nóżkami.
Jeszcze raz przeżywa to, co kiedyś nie zostało dokończone.
I zdaje się, że jest jeszcze trudniej niż wtedy.
Lubi się wspinać po miękkich górkach policzka i marszczy nosek jak ssunie się z górki.
Podskakuje jakby buciki miała na sprężynkach.
I czuje, że powinna wyjść na słońce i pozwolić się ogrzać.
Psitulić.