Wiecie co kochani, ja może za wczasu podsumuję swój rok.
Początek był w miarę znośny. Spełniłam swoje marzenie, kilka razy zdarzyło mi się bawić świetnie wśród najlepszych dla mnie ludzi. Spędziłam pięknie czas za granicą, osiągnęłam swój cel związany z końcem roku szkolnego. Wszystko się układało.
Druga połowa zaczęła się niezbyt ciekawie. Moje szczęście zaczęło mi powoli uciekać. Zraniona wewnętrznie, poczułam smak porażki związanego z życiem "domowym". Każdy mój dzień do dziś przepełniony jest bólem i tęsknotą - skutki przeszłej sytuacji. Pogubiłam się na tyle, by stracić jako takie trzeźwe myślenie. (jedynym plusem w tej części roku było założenie bloga z moją K. na razie się "wleczemy" ale może uda nam się to rozkręcić, wierzę)
Rok 2013 będę kończyła w miłym towarzystwie z głową pełną zmartwień i niemiłych wspomnień. Może jednak jutrzejsza ekipa pozwoli mi na radosne wejście w Nowy Rok.
Nie posiadam żadnych postanowień, nie mam też żadnych planów, ani marzeń.
Chciałabym poczuć że żyję jeszcze raz. I może w tym roku mi się uda.
Życzę Wam wszystkiego dobrego kochani. Zdrówka i uśmiechu.
ZAGŁOSUJ | PRZEJRZYJ WPISY | DODAJ DO OBSERWOWANYCH