Może moglibyśmy być dla siebie wsparciem. I mogłoby być dobrze i mogłoby być fajnie.
Nie tak to sobie wyobrażałam ale trzeba przywyknąć. Mam złe przeczucia. Mam totalny sajgon w myślach. Znowu się zaczyna. Kolejny raz tego nie przejdę. Sama zginę w tym po kilku dniach. Boję się kurwa. Miałam znormalnieć. Odżyć...
Co mi dało nowe miejsce? Chyba wiecej poplatanych myśli. Zaczyna sie coś dziać w mojej głowie a to nie dobrze...
I boję się jeszcze kilku rzeczy. Boję się, że mój masochizm emocjonalny nie pozwoli przełamać nowych murów. Nie pozwoli mi dać ciepła na jakie zasłużyłeś po tym wszystkim co Ci zafundowałam. Nie chcę kolejny raz z rzędu pokazać, że nie jestem pewna bo jestem. Nie wiem tylko czy jestem pewna, że uwierzę, czy poczuję.