Dziś rano znowu usłyszałam 'Zważę Cię' od mamy po długim czasie. Wiem, że dalej boi się o mnie. Pamiętam to jtak dokładnie, kiedy pół roku temu siedziałam ze łzami w oczach nad kromką ciemnego chleba z masłem. Tata właśnie rozmawiał przez telefon z kimś ze szpitala. Warunek - albo kanapka, albo leczenie. No i zaczełam pękać. Chyba dlatego, że nie chciałam zawalić roku w szkole, ale jeszcze bardziej dlatego, że słyszałam jakimi to metodami 'leczy się' tam ludzi. Przytyłabym w nieziemsko szybkim czasie - a tak się tego bałam. A dzisiaj? Dzisiaj znowu czuję się taka lekka!
Bilans:
śniadanie: jabłko - 50kcal
2 śniadanie: -
obiad: kawałek marchewki + kawa z odtłuszczonym mlekiem - 50kcal
kolacja: rosół (bez makaronu, marchewka + troche mięsa) - 250kcal
+ kawa z odłuszczonym mlekiem i zielona herbata z łyżeczką miodu - 70kcal
razem: 420kcal