Pomijając wszelkie niedoskonałości, to z całą pewnością wyjazd zaliczamy do udanych! Paryż w deszczu, Wieża Eiffla - tym razem wspinaczka schodami, szukanie Egiptów w Luwrze haha..I cudowne Lloret de Mar. Miasto najlepszych imprez ever! Przetańczone noce w świetnym towarzystwie ( hahah Agata!). Gorący faceci, wszędzie! Drinki na plaży, darmowa tequila, Włosi, Francuzi, Niemcy, a nawet Polacy heh, zioło, absynt, petarda, zaplecze, fajerwerki, nowy rok, SZTUCZKI, pokój 116, znów sztuczki na balkonie, w łazience, w autokarze, taniec na Murzyna! Słoneczna Barcelona, park Guell, ławeczka Gaudiego, CAMP NOU- nasza miłość!
Hah, więc czasem fajnie robić rzeczy, do których później głupio się przyznać!
Zajebiste wspomnienia! + jeszcze tam wrócę ;>