Znowu połowę nocy patrzyłam w okno.
Rano mama do mnie przychodzi, czy mam zamiar przespac caly dzien. Szczerze? Tak własnie mialam ochotę. Ale przecież już po 10, nieziemska pora, ludzie obiady gotują, jak ja mogę spać w ogóle. Czy tylko ja nie znam ludzi, ktorzy gotują obiad o 10? Wstalam w koncu. Ubrałam się, weszłam na fejsa i oczywiscie od razu jak mogę siedzieć przy komputerze, skoro mamy wychodzić. "Daj mi kasę i pójdę bez ciebie" - jestem beznadziejną córką, mam 13 lat i pomyślałam, że mogę kupić sobie koszulę bez obecności mamy?! Zabijcie mnie za to. Pojechałam z tymi rodzicami. W samochodzie: "Jeszcze nigdy nie widziałam takiej pogody pod koniec grudnia" po czym za jakiś czas zaczął padać śnieg. Ja się więcej nie odzywam. Kupiłam tą koszulę, pochodziłam trochę z Martą, później doszła Dominika. Jutro też z nimi całą noc.
Dzisiejszą noc spędze na czytaniu. W końcu znalazłam książkę, o której tak często pisał Oskar. Jak ją przeczytam to pogadamy, może będzie łatwiej. Przydałoby się, bo jak narazie to te nasze rozmowy są baaaardzo męczące, a on nawet nie próbuje tego zmienić. Nie napiszę do niego ani słowa więcej. Dopiero jak skończę czytać.