Cały dzień zbieram się, żeby pogadać z najważniejszą osobą w moim życiu.
Żeby jej powiedzieć wszystko..
Czemu to robię? Czego mi brakuje?
Nie ma okazji, żeby pogadać..
A może nie będzie, może ma nie być, może Ten u góry zaplanował to.. to, że mam się powoli niszczyć, wykańczać w samotności..
Nie wiem.. nie wiem jak długo będę chciała z nią porozmawiać.
I chociaż strasznie boję się tej rozmowy.. Już milion razy stałam przed lustrem i mówiłam.. Układałam monolog.
Jeśli dzisiaj mi się nie uda porozmawiać, to już nigdy..
Trzymajcie kciuki, czy coś.
+Mama nadzieję, że u Was nie jest tak zjebanie jak u mnie.