Samobójstwo - szybkie, łatwe, czasem bezbolesne wyjście z sytuacji. Rzekomo najprostrze. Chyba, że nie jesteś egoistą.Wtedy ciężko jest sie zabić, bo za każdym razem, gdy o tym pomyślisz, widzisz zapłakaną twarz swojej matki i czujesz to przeszywające ukłucie w sercu...Nie chcesz przecież, żeby była nieszczęśliwa ani przez moment! Wystarczy Ci jej poczucie winy za to że nie jesteś taki jak inni, troche za jej sprawą, mimo że wcale tego nie chciała. Kiedy jest źle, uśmiechasz się do niej i mówisz, że jest dobrze, bo wiesz, że to właśnie jej spadnie jeden kamień z serca...a ma ich tak wiele...Twoje kamienie się nie liczą! Widzisz usmiech innych i czujesz chwilową ulgę. To powinno Ci wystarczyć. I tak właśnie powinieneś przeżyć swoje życie. Nie zastanawiając się nad tym kim jesteś i czy w ogóle jest jeszcze jakies "ja" w tym całym życiowym burdelu. Bo gdybyś choć przez chwilę pomyślał o sobie..mogłoby Cie już nie być...
A tym czasem....Przygotuj sie na to co najgorsze... Na reszte życia.
Na kolejne nie przespane noce, bo chociaż wszystkie relaistyczne koszmary (z " nim" w roli głównej) znikneły, to w końcu i tak powróciły żebyś przez chwile nie zapomniał jak wiele złego zrobiłeś chcąc przecież tylko dobrze...Do tego dołóż sobie stres od którego zalezy cała Twoja pieprzona przyszłość, do której każdy wtyka swoje 3 grosze. A gdyby tego było mało rozejrzyj sie...spójrz na fałszywe twarze wokół siebie, na spojrzenia wyssane ze współczucia i zrozumienia. Przywitaj się ze swoją nową przyjaciółką o imieniu Samotność. Przeciez to ona towarzyszy Ci każdego dnia.
Ale...Dasz rade!
Nie jesteś egoistą!
Nie istniejesz...