Budapeszt - zgon. Ale co się dziwić po dwóch dniach jazdy autokarem i ta na podłodze wysłanej latającym kocykiem? No właśnie!
Cóż mogę napisać... Wróciłam z Bułgarii już dawno i to bardzo ale tak trochę bez "odezwu". Może ciche dni?
Chyba jestem coraz bardziej zmieszana tym wszystkim i w tym wszystkim. Może tak właśnie ma być? Teraz coraz bardziej dochodzi do mnie, że czasami los tak szybko zmienia to co jest TERAZ i niby jest takie OCZYWISTE obracając to o 180 stopni. Dobrze czy źle? Niby to zaskakujące, pociągające ale z drugiej strony?
Trzymajcie się!
Do napisania.
A Ty bądź silny Skarbie...
"WELCOME TO ST.TROPEZ!"