Kilka razy już w życiu upadłem, kilka razy próbowałem wstać, pozornie podnosiłem się a teraz wiem, że dalej siedzę w jednym miejscu. I ciągle tylko myślę co by było gdyby i chcę już zapomnieć. Boli mnie każda myśl o tobie, o tym co było, o tym co się zdarzyło i co już nie wróci. Czemu tak dużo przeszliśmy i nie mogliśmy iść dalej? Pamiętam bardzo dobrze, jak mnie tu zostawiłeś, w tym punkcie, samego. Bezradnego. Nie szedłem dalej, usiadłem. To właśnie był mój upadek. Zawiąrzcie mnie w kaftan i zamknijcie w pokoju, bez rzeczy, bez ludzi, bez okien. I niech zacznę umierac, cicho, śmiercią bolesną, tak by nikt nie widział mych łez. Nie zasługuje już na nic. I wiem jedno. I kocham.