Niebo pode mną? Zwątpiłam. Zadarłam głowę. Lecz niebo było wciąż na swoim miejscu.
O ile może ono mieć 'swoje' miejsce.
Ulga: wciąż okryta niebem, ciepłym błękitem.
Lecz oto widziałam niebo także pode mną. A więc - niebo na ziemi?
Zatem, czy wreszcie trafiłam do raju?...
Patrzę na notatki z psychologii (oczywiście cudze, bo jakbym miała polegać wyłącznie na swoich własnych, to do tej pory gniłabym w liceum) i zastanawiam się, czy aby nie porywam się z motyką na słońce. Zniechęcona jestem, ot co.
Wrzucę niedługo jakieś zdjęcia z wczorajszego spotkania artystycznego z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie i/lub fizycznie. Muszę tylko zdobyć ładniejsze, bo mój aparat w tym - mającym wprowadzić Ducha Sztuki - półmroku nie spisał się wyjątkowo :/
A było miło, wzruszająco.