Pewnego razu, a dokładniej 28.08. 2007 roku, wpadłam na pomysł, by w ramach mojego projektu na biologię pt. :"Trawy napiaskowe" pojechać nad zalew koszycki.
Ale nie tylko po to by delektować sie pięknem natury, lecz zbadać populacje tytułowych traw.
Tak na prawdę, to nie miałyśmy wtedy (zielonego) pojęcia jak one wyglądają... może dobrze, bo śmiechu było więcej niż pracy :P
Choć zabawa była przednia musiałyśmy się zmywać tak szybko jak małe robaki uciekają przed kroplami rosy... zaczął padać deszcz!
Myślę, iż takie wypady zawsze się udają, pomimo złej pogody, małej niewiedzy o danym terenie... i braku laku...
:P Nieważne gdzie! Ważne z Kim!
I tak bogatsza o papierową torebkę malin i głowę nie tylko przemoczoną, ale pełna fantastycznych wrażeń wróciłam do domu, by za 2 dni pójść do szkoły...:D