Opowiadanko:
Spotkałam dziś człowieka. Z pierwszego wrażenia wydał się poważny myślący tylko o sobie. Siedział na ławce w parku. Sam. Podeszłam do niego i zaczełam z nim rozmawiać. Okazało się że obcy pan wykłada na uniwersytecie. Niewiem co bo to mnie nie interesuje. Profesor opowiadał mi o swoich uczniach i ich kłopotach. Nie stosuje on żadnych środków wychowawczych typu pedagog szkolny. Woli poświęcić im czas i porozmawiać z nimi. Okazuje sie że ich kłopoty nie są powodowane towarzystwem lub inernetem. Spotykają poprostu na swojej drodze sporo dużych problemów. Jednak większość radzi sobie. Potem dowiedziałam się że Pan stracił rodzinę w młodym wieku. Zrozumiałam wtedy że ten wykształcony człowiek sam walczy z problemem, który go przerasta. Zaproponowałam mu spacer. I tak trafiliśmy na cmentarz jego żona miała 27 lat a córka 4. Przytuliłam wdowca i zaczeliśmy płakać. W domu dużo o tym myślałam i teraz wiem. Kochajmy zanim los nam to odbierze, w końcu żyje sie raz.