Jak zwykle nie było nikogo, kto mógł mi pomóc.
Jak zwykle nie zrobiłam czegoś, co powinnam zrobić.
Przepraszam, że nie przyjechałam. Kocham Cię.
I czekam na jutro.
Nie wiem co czuję. Nie wiem czy mam się bać.
Czemu miałabym mieć wątpliwości? Nic nie jest łatwe.
Nic nie tracimy, a tylko możemy zyskać.
Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby było dobrze.
Jestem tylko twoja. A ty? ;]
Dziękuję za wuam Spół-dziel-nia.
Dziękuję tym, którzy zostali przy mnie.
Dziękuję, że jesteś, Kacper.
Po martwej, głupiej strunie, po fijołków woni,
Po czyichś smutnych oczach, jakiejś białej dłoni.
Jakichś światłach po nocy i szeptach w komorze,
Po księżycu, po gwiazdach - mój Boże! mój Boże! -
Gdzieś się gubi i zwija, przeciera pas lity,
Po księżycu, po gwiazdach, po Rzeczpospolitej.
Po sali idzie cisza przeraźliwa, blada
I obok tęgich boszów w pierwszym rzędzie siada.
Wzrok wlepia martwy, ślepy, w jakiś punkt na ścianie
I patrzy w Mochnackiego, kiedy grać przestanie.