Kolejna fotka, na której kogoś udaję. Miało być skrzyżowanie Kissa z Dodą, ale wyszła tylko Doda, bo szkoda mi było kredki na makijaż. Nie jest to co prawda Doda w pełni, gdyż uznałam, że zaciemnię se dupę, bo troche jednak no. To najbardziej dziwkarska fotka jaką se kiedykolwiek zrobiłam, moge być z siebie dumna.
Od wczoraj mi odwala, bez przerwy się brechtam, idę ulicą, słucham eMPeDrei i zacieszam. Teraz też. Ze mną jest coraz gorzej, dzisiaj właśnie postanowiłam, że muszę koniecznie bzyknąć Jerzego (widocznego na zdjęciu), którego pokochałam na nowo od kiedy dowiedziałam sie, iż to na nim właśnie grana będzie Pasta z MakrelY.
Stuningowałam swoją balustradę od schodów, której równie dobrze mogłoby nie być, a może nawet lepiej by było jakby jej nie było, bo było by mniej wypadków śmiertelnych i półśmiertelnych, gdyż mniej person, że tak rzeknę, by się o nią opierało z nadzięją bądź pewnością, iżli ona wcale się od ściany nie odpada, a właściwie, że jest do niej przymocowana.
Stuningowałam sobie dzisaj także glany. Stare glany w nowej, choć nie do końca odsłonie. Ctzn? Zupełnie nowe logo adidasa zrobione w ultranowoczesny sposób, czyli farbą akrylową zamiast korektorem. Stuningowałam Jerzego, pisząc na nim - także farbą akrylową lecz czerwoną - Jerzy. Stuningowałam sobie jeszcze bluzkę od wfu, pisząc na niej Slayer, a poniżej Slayera - God Hates Us All. To również zostało wykonane farbą akrylową - w kolejności - czerwoną i czarną. Siebie też stuningowałam, w dodatku udało mi się tego dokonać bez golenia nóg.
Ależ mnie dzisiaj wena dopadła. Zawsze, gdy idziesz i zacieszasz na ulicy jest to znak, iż masz wenę i musisz ją wykorzystać na swym wielmożnym fotoblogu, coby się nie zmarnowała. Czuję się dzisiaj humanistą. Kukuku:]