Szczerze mówiąc to w chwile temu wróciłem do domu (mówię to w momencie rozpoczęcia pisania notki bo nie mam pojęcia ile mi to zajmie i czy coś mi nie przeszkodzi w płynnym jej pisaniu ;P) i załapałem się na samą końcówkę meczu (myślałem że się dawno skończył a tam 112 minuta gry) kiedy to padła bramka. Widząc tylko te perę minut wnioskuję że mecz był średnio ciekawy, tym bardziej ze sędzia był skrajnie do dupy. Wniosek z tego jest tylko jeden - nie oglądając w całości spotkania Holandia - Hiszpania nic nie straciłem a za to bardzo miło dzień spędziłem :).
Ludu nad rzeką było dzisiaj naprawdę dużo, choć widywałem większe nad tym skrawkiem ziemi tłumy tubylców i przejezdnych. Co nie zmieniło faktu, że i tak było ich za dużo = brak prywatności. Jakikolwiek skrawek własnej ziemi znaleźliśmy dopiero po głębszych poszukiwaniach choć i tak odwiedzała nas jakaś rodzinka co pewien czas (wchodzili do wody na 5 min, potem znikali na 20 min i znowu wracali. Trochę nas tym rozbawili). Następnie nastała tzw. godzina komarowa i trzeba było się jako tako z tego zacienionego miejsca nad rzeką ulotnić. Wszystko co się działo później pewnie zostałoby zamieszone w książce którą pisze Kacper (podobno wyjdzie bestseller) gdyby ktokolwiek udzielił na ten temat informacji autorowi lub jego szpiegom - w co mocno wątpię ;P
Jutro dzień zaczyna się już o 7 rano (!!!) ponieważ muszę przypilnować robotników aby nic nie ukradli, bo poprzednim razem się już przymierzali (cóż taki naród). Następnie Do Łasku i do samego wieczora mi jakoś tam, mam nadzieję że choć w połowie tak fajnie jak dzisiaj czas mi minie :)
Na zdjęciu gubiąca (lub zostawiająca) za sobą części garderoby Alina. Zdjęcie dodane po długich pracach z oczyszczeniem większych nieostrości i szumów, choć do miana ostrego bardzo mu daleko. Wszystko oczywiście działo się w starej fabryce, ponieważ inne miejsce o którym myślałem było zajęte tego dnia przez kogo innego (oraz problem byłby z transportem pod Łódź). (PS. mówiłem że będą coraz ostrzejsze a to dopiero 2 zaprezentowane :P)
Na koniec tej troszkę chaotycznej notki (bo wsio tematów bardzo wątpliwie ze sobą powiązanych tutaj jakoś specyficznie zamieściłem) dodam piosenkę, którą pewnie większość zna z wykonania U2 czy Hendrixa (którego wykonanie znalazło się na soundtrack do filmu "Watchmen") ale jako że jestem zwolennikiem studyjnych oryginałów i preferuje Boba Dylana (za harmonijkę ustną i przepiękną gitarę) to jego pierwszą wersję zapodam. :) <..>