Festiwal Piosenki Harcerskiej "Wiatrak" w Pabianicach skończył się dziś. Rozpoczął wczoraj o 16. I był... dziwny. Na miejscu słowa dziwny powinno się znaleźć określenie "beznadziejny" lub "wyśmienity". Jednak zbyt wiele istnieje racji po jednej i po drugiej stronie mojej oceny. Ale po kolei :)
O 9 rano w szkole w sobotę mieliśmy jeszcze próbę na występ. I wtedy okazało się, ze jeszcze jednej osoby nie ma na, która miała zagrać w kabarecie i w mini playbacku. Wtedy z nieba spadła nam Bilka, która podjęła się zagrać w kabarecie (w tej drugiej kategorii po prostu było nas mniej). O 13.30 był dopiero autobus. Na krańcówce byliśmy o 13.55 a do zakwaterowania był czas do 14.30 = biegłem. Na samym początku był to po prostu szybki marsz a następnie wybiegłem z 300m przed pochód i szukałem drogi (bo drogi oczywiście nie znaliśmy tylko "jakoś się nam wydawało" i tamtędy szliśmy :P). Na całe szczęście zdążyliśmy (i nabawiłem się bólu pleców od wrzynającego się najcięższego plecaka w drużynie - wypełnionego rekwizytami). Rozpakowaliśmy się, otarliśmy z potu (a tego to na mnie było od groma - nie ma to jak przepocony mundur zaraz przed imprezą harcerską-.-) i wyznaczywszy kierunek "MOK" wyruszyliśmy. Byliśmy sporo przed czasem ,zarejestrowaliśmy się i przyszło nam czekać. I rozpoczął się festiwal.
Prowadzącymi w tym roku były "Wigry" . Fabularnie - wypadli znakomicie. Filmiki były dobrze przygotowane, prezenterzy zabawni i kompetentni. Problem postał i to duży kiedy... Zabrakło prądu. Wyłączona na całym sektorze. Doszło do tego, że awaria trwała kilka godzin ale festiwal nie mógł zostać przerwany ponieważ jutro byśmy tego nie nadrobili. Początkowa decyzja byłą taka, ze kończymy pierwszą czterech kategorii a pozostałe przeniesiemy na drugi dzień imprezy zaczynając godzinę wcześniej. Potem powstał jeszcze więcej problemów ale opisując je nic nie wniosę ponieważ z błogosławieństwem Bożym po zakończeniu pierwszej kategorii "Piosenka Harcerska". Tylko dlaczego dopiero wtedy? Wiem, że to niczyja wina ale złość pozostaje ponieważ dziewczyny (wraz z gratisem w postaci Marcina) ciężko się napracowały, zaśpiewały świetnie ale przez brak nagłośniania (bo w wiaderku prądu nie przyniosą) nie zostały docenione. Jak dla mnie to jedna z dwóch dużych niesprawiedliwości imprezy.
Druga kategoria nazwana została "piosenką z worka" (nie będę po raz wtóry pisał o co w tej kategorii chodzi i dlaczego się tak nazywa :P). Naszą piosenka był utwór "Za spust klamki" bazujący na muzyce z "Przebudzenia" i naszych własnych tekstach (opowiadających o człowieku, który mordował ale pod wpływem wydarzeń zaobserwował, ze robi źle i w końcu zaniechał swej profesji). W tej kategorii również nie zajęliśmy niczego ale w sumie to tez nic dziwnego ponieważ tekst był trudny a nie zabawny jak wszystkich i część osób umierała na gardło (ale dzięki tej piosence podbudowałem swoje ego w dziedzinie mojego wokalu :P)
Te dwa występy były końcem moich wrażeń na sobotę związanych ze sceną. Po powrocie do szkoły, zajęliśmy miejsca w miejscu do spania (najgorszy pomysł jaki widziałem ale to moje skromne zdanie, aby umieścić 160 osób w jednym pomieszczeniu i to tak, ze aby dojść na sam koniec - gdzie np. ja spałem, musiałem przechodzić po wszystkich robiąc niekiedy takie manewry, że akrobaci byt się nie powstydzili :P). W nocy jak to teraz prawie obrzędowo bywa zagraliśmy w WH. Problemem było tylko znalezienie cichego miejsca (ale dziki mojej przebiegłości wykombinowałem wejście do sektora zamkniętego i miejsca tak odizolowanego, że czasami zapomniałem o tym burdelu na wyższych piętrach). Sesja byłaby nawet dobra gdyby nie fakt, że część osób było nie do życia i chciała odpocząć a nie myśleć nad grą. Więc przerwaliśmy sesję i robiliśmy to co wtedy umieliśmy robić najbardziej - leniliśmy i wydurnialiśmy się. Tam jedna z moich sekretarek omal nie zabiła Kasi :D. Po pewnym czasie jednak musieliśmy się zwijać i powrócić na salę, w której mieliśmy spać. W pewnym momencie w tej owej nocy wymknęliśmy się jeszcze na stołówkę zrobić coś (nazywając po imieniu) pojebanego. Ale o tym i po co to coś - później :P.
Występy drugiego dnia zaczęły się od 10 rano. Pierwszy był Mini Playback Show (którego opis zostawię na sam koniec) a następny był dowolny występ artystyczny (czyli w większości, jak nie wszyscy - kabaret). Nasz kabaret wypadł chyba najgorzej z naszego przygotowanego repertuaru - na początku już nie był taki wybitny a dochodzące zmęczenie i poirytowanie (zapomnieli nas wyczytać, że występujemy w kabarecie i jakby uznali, że w ogóle nas nie będzie) dało wyniki średni. Chociaż Kacper w stroju mojej córki Żyrdzisławy wypadł rewelacyjnie. Kit, że przez większą część prób do owej formy artystycznej spędzaliśmy na poczekaniu aż się wyśmieję z Twarzy Kacperka (bo jego mimika jest mordercza i bez charakteryzacji :P).
No i dochodzimy do opisu trzeciego z kolejności występu czyli Mini Playbacku. Naszym podkładem był remiks "Pussy" i "Nie pytaj mnie". Połączenie mordercze a dodając jeszcze moje i Seby wstawki dograne dawały mieszankę wybuchową. Ogólny plan był taki, że zaczynamy utworem Rammsteinu, chwilę przed rozpoczęciem wulgarnego refrenu n scenę wchodzi jakaś babcia, opieprza muzyków i każe grać piosenkę z "Majki". Po pierwsze nie było żadnej realnej próby do tej formy - uznaliśmy że to jest za łatwe a ja zaimprowizuję :P. Tyle, ze nawet improwizacja w moim wykonaniu musi być chociaż minimalnie zaplanowana. A jako, ze miąłem grać Tilla to musiałem wczuć siew jego porypaną psychikę. I co mądry Piotrek wymyślił? Postanowił aby w nocy z soboty na niedziele Sebastian go ogolił na głowie (na wysokość ok. 2mm)i zostawił irokeza. No i z postawionym na srogie dawki owego preparatu irokez stał na moim występie i budził nie lada zdziwienie z samego faktu, ze ktoś ścina sobie włosy tylko dlatego, ze jest występ. Obwieszony łańcuchami, w glanach, bojówkach, w bluzie Reise, Resie, z pieszczochami i bransoletkami na rękach wystąpiłem. Za owy, nie zaplanowany występ, będący improwizacją i spontanicznym wykonaniem dostaliśmy wyróżnienie w rozdawaniu nagród (podczas występu "Sprzeciwu", ciągle w tym punkowym stroju tańczyłem z Kacprem i Frankiem pogo pod sceną :P) O tym dlaczego nie żadne miejsce ani o tym dlaczego nikt z poza Pabianic nie zajął jakiegokolwiek miejsca na podium nie będę się głośno wypowiadał bo Ci, którzy chcą o tym posłuchać to personalnie a nie przez ogólnodostępnego bloga opowiem ;].
Powrót około 16 do domu i spędzenie czasu do 19 było rekompensatą za niemożliwość pewnych rzeczy na owym festiwalu :).
Na moje szczęście nie idę jurto do szkoły, ponieważ rekolekcje już odbyłem i się może wyśpię ;D. I tak będzie czekała mnie praca, sprzątanie, zagrabianie na święta podwórka i wiele więcej - ale wstano dowolnej porze :P.
Na sam koniec niespodzianka, spowodowana tym, że nie wiedziałem jaki utwór dopasować do tej kolejnej z rzędu obszernej notki. Wymyśliłem sobie, że dodam to co było naszym podkładem, wrzucone przeze mnie i dołożę zdjęcie, które wykonała Ola - jako fotograf 39 na festiwalu, pokazujące już koniec występu i ukłony(ale wybrane dlatego, aby mnij więcej pokazać mojego irokeza z przodu ( a na wszystkich pozostałych byłem z profilu :P). Brakuje tylko tutaj grającego babcię Krystiana. A i całą ekipa w nagrodę dostała kubki termiczne - przydatna sprawa ;) <..>
Inni zdjęcia: ;) virgo123:) nacka89cwaBella patki91gd 1514 akcentova*** itaaanJa nacka89cwaJa nacka89cwaAksamitki i bielinek :) halinamzadaszony mostek elmarPogromca Faraonów bluebird11