Miniony weekend. Jakkolwiek próbowałbym go opowiedzieć to w całości się nie da. Doszedłem do wniosku, że najlepszym spodem jego nakreślenia stanie się reportaż/wywiad. Przedstawiony w sposób bardzo nie typowy, z powodu postaci, które mi udzielały tego wywiadu.
Postać pierwsza.
Wszystko zaczęło się o godzinie 18.00 po dojechaniu na miejsce. Po drodze docierały do mnie różne nietypowe, fałszujące dźwięki ale jakoś je zniosłem. Na początku trochę się wszyscy podarli, potem przeszli na zajęcia. Dużo do nich mówiono, dużo mówili (przynajmniej niektórzy). Uczyli się też manipulować ludźmi! O za to mogę na nich donieść! A pan nie jest z policji? Nie? To szkoda... Tak do niedzieli wszystko szło im w miarę ładnie, chociaż nie wszystko słyszałem. Od tego nieustannego słuchania muzyki mojego pana nie jestem taki dobry jak kiedyś.
Postać druga.
Zgadzam się w dużej mierze z przedmówcą, chociaż trochę bym dodał. W końcu nie na co dzień gra się mecz na pełnowymiarowej Sali w piłkę ręczną, obszukuje podejrzanych klientów, walczy o to aby skręcić i nie dać skręcić sobie, kradnie krótkofalówkę na zamówienie szefostwa, sparuje w parterze i rzuca piłką do rugby. Na dodatek po tym wszystkim trzyma się kurczowo sanek, osoby z tyłu, jednego ze sznurków (drugi się zerwał w takcie jazdy) oraz trzyma aparat telefoniczny, który ktoś Ci daje a w tym czasie tan ktoś wskakuje na najbliższe przednie sanki i prosi o oddanie telefonu (wszystkie te czynności w ostatnim zdaniu były wykonywane na raz). Duży plus jest taki, że moje ścięgna się rozciągnęły
Postać trzecia.
To czego się napatrzyłem, powinno być w całości ocenzurowane. Co do joty. Kto by pomyślał aby w ciągu trzech dni widzieć aż tyle?! Za to powinni dawać dożywotnią emeryturę i psychiatrę na wyłączność. Do czego to doszło aby widywać w naszym kraju ekipę okutą od góry po nogi w zbroi i mieczami walczącą z upadłymi, człowieka czołgającego się i wołającego o kota (brutalnie powstrzymanego przez ochroniarkę), Szmala wykłócającego się ochroniarzem o piłkę, grupkę chłopaków grających nieuważnie w rugby i przypadkowo tratujących dziecko (z zerowym poczuciem sumienia). Najgorsze i tak zostawiłem na sam koniec. Mój pan usiadł z przodu sanek. Z tyłu tych jakże małych sań usiadła jakaś pani. Przez 1/4 trasy jechali w miarę normalnie, ale potem spostrzegłem, że z dwóch przywiązanych płóz, sznurek oplątuje tylko jedną. Jakiś czas usilnie tak jechali. Na większym przystanku postanowiono temu zaradzić i przywiązano na nowo tylko, że zaciskowo. I to był wielki błąd. Z sekundy na sekundę widziałem jak rósł w siłę. Jak na samym początku płozy były w miarę równolegle, to po kilku chwilach stanowiły prawie jedność. Ich przód miał się ku sobie jak para zakochanych po długiej rozłące (lub chociaż tygodniowej). Obróciłem się na chwilę i zobaczyłem jak ta owa pani zadaje pytanie "Piotrek, a co się stanie jak spadnę?". On jej na to pewnie odpowiedział "Olu nie spadniesz".
1
2
3
Na 4 sekundzie prawa płoza jak przedtem była pod kątem 80 stopni do podłoża to teraz leżała pod zerowym. Przód zgiął się w pół, przechylił wszystkich na jedną zapadniętą stronę zmuszając do skoku. Widziałem jak jadące mijają nas jedne za drugimi. Sanki mego pana koziołkowały i ryły bokiem "siedzenia" po śniegu. W jednej chwili trzeba było widzieć ziemię na, która się upada, jadących na mnie z pełną parą pozostałych uczestników oraz ujrzeć trzymającego i odciągającego siebie i jego koleżankę od zagrożenia mojego pana. Dalsza opowieść choć mi znana nie będzie przytoczona ponieważ za dużo już powiedziałem i niedługo zaleją mnie łzy.
Postać czwarta.
Mało mam do powiedzenia ponieważ mało brałam w czymkolwiek udziału. Tylko wieczorem w piątek i sobotę, rankiem w sobotę i niedzielę oraz popołudniu na pizzy w sobotę.
Postać piąta.
Ja to mam jeszcze mniej do powiedzenia poza tym, że było jak na 100% biwaku + ćwiczeniach fizycznych. A więc i zapachy wiadome, choć skrupulatnie po powrocie do domu zniszczone.
(dlaczego akurat to zdjęcie? Po pierwsze zdjęcia z kurs będę miał dopiero wieczorem, po drugie widzimy tutaj sprzęt który mnie wiózł w części tego wywiadu a po trzecie dużo cię dzieje jak przez minione 3 dni ;) )
A oto piosenka, która jak ktoś tu wspomniał fałszowaliśmy w drodze <..> (wybitny tekst i początek mojego obcowania z Rootwater. Ciężko pomyśleć, że stworzone na potrzeby gry komputerowej)
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwa;) virgo123:) nacka89cwaBella patki91gd 1514 akcentova*** itaaanJa nacka89cwaJa nacka89cwaAksamitki i bielinek :) halinamzadaszony mostek elmar