Nowy cudowny widok za oknem.
Kocham życie. Ono czasem pode mną dołki kopie, czasem robi wszystko żebym miała go serdecznie dość.
Ale gdy widzę coś takiego, to jak mam się nie uspokoić? To prawdziwa miłość.
Obrzydliwe rośliny, których widok mnie poprostu wnerwiał - wykopane z ogródka. Ja nie wiem jak to jest ale po prostu sam ich widok sprawiał, że chciałam jej wyrwać i podeptać, choć nie był brzydkie. Jakaś zła energia, zakłócające fliudy? Pora nasadzić coś co sprawi mi miły widok.
Oglądamy meczuś?