no doprawdy. nic nie ma. żadnego ładnego obrazka.
- Severusie, lubisz mnie? - spytała Lily, patrząc na dłonie spoczywające na podołku.
- Co za głupie pytanie, oczywiście, że cię lubię.
- Jak bardzo? - spojrzała mu w oczy.
Snape speszył się. Zaczerwieniony spuścił wzrok.
- Nawet sobie nie wyobrażasz... - szepnął.
- Co tam szepczesz? Mów głośniej, przecież chyba czujesz, że wiatr wieje tak, że ledwo słychać cokolwiek..!
- Mówię, że bardzo - powiedzial głośniej.
Lily uśmiechnęła się, oparła głowę na ramieniu Severusa i zapatrzyła się w dal. Chłopak objął ją ramieniem.
- Sev... Chciałabym, byś był bardziej śmiały i zaprosił mnie na spacer. Chociaż raz ty to zrób!
- Więc... Więc chodźmy w tę sobotę do Hogsmeade - zaproponował śmiało.
Lily popatrzyła, zdumiona, że Snape zdobył się na zaproszenie jej. Oczywiście zgodziła się.
- Więc przy wyjściu? Za dwa dni, może o 12? - zapytał.
Ponownie się zgodziła. Zbliżyła się do Severusa, pocałowała go w policzek, po czym speszona wróciła do zamku.
Snape oszołomiony dotknął policzka, jakby w transie. Na ustach błąkał mu się lekki usmiech.
Wtem zza krzaków wyszedł James.
- Levicorpus! - wrzasnął, celując w Seva różdżką. Zaklęcie poderwało Snape'a w górę, jakby wisiał w powietrzu, powieszony na chmurze za nogę.
- Co ty robisz, Potter? - warknął. - Liberacorpus! - odczarował się.
- Raczej co TY robisz! Całujesz Evans!!! Ona nie jest dla ciebie, Smarkerusie!
- Conjunctivis..! - krzyknął Severus. Zaklęcie oślepiło Jamesa, ale jedynie na chwilę.
- Drętwota! - odparował Potter, jednak chybił.
- Expelliarmus! - spudłował Snape.
- Furnunculus!!! - James trafił zaklęciem. Snape'owi na twarzy pojawiły się piekące bąble i białe krosty. Rozzłościł się.
- Sectumsempra! - wrzasnął i machnął różdżką na wysokości policzka Jamesa. Trafił. Zaklęcie rozcięło Potterowi policzek, jakby ktoś ciął go niewidzialnym mieczem.
- Dosyć, DOSYĆ! Protego! - krzyknęła profesor McGonnagall. Niewidzialna tarcza odepchnęła ich od siebie.
- Potter! Gryffindor traci 50 punktów! Snape! Slytherin traci 50 punktów! Ale to nie wszystko. Obaj do pani Pomfrey*. Migiem! A tam porozmawiamy o karze.
~sobota~
- Gdzie jest Sev? - myślala Lily, patrząc na mijających ją ludzi. Czekała na przyjaciela już 30 minut, a on nadal się nie zjawiał.
Po godzinie czekania smętnie wyruszyła sama do Hogsmeade.
~~
- Severusie Snape! - wykrzyknęla na jego widok.
- Lily, ja... Chciałem przeprosić...
- PRZEPROSIĆ?! Czekałam godzinę. Godzinę, Sev, rozumiesz?
- Miałem karę! McGonnagall dała mi za bójkę z Potte...
- NIE OBCHODZI MNIE TO! Wystawiłeś mnie! Nie jesteś od niego lepszy! - pozostawiła go pod portretem Grubej Damy samego z jego rozpaczą.
*pani Pomfrey - pielęgniarka