Uciekam od oszukiwania się i tym sposobem tracę wiarę. Jednak co jeśli uciekam od wiary? Czy nie była by to największa z moich hipokryzji?
Ten jeden moment z całej nocy prześladuje mnie najbardziej i utkwił mi w pamięci, choć cała reszta się ulotniła. Moje słowa nieznośnie, wciąż i wciąż, uderzają mnie gorącym płomieniem. Przez moment wierzyłam? Niczego nie jestem pewna, nawet tego czy mi z tym dobrze.
Moge tylko przypuszczać przebiegu wydarzeń w innych okolicznościach. Choć w tych rzeczywistych także jedynie się domysły.