I teraz to stalowy nóż w mojej tchawicy
Nie mogę oddychać, ale walczę tak długo, jak tylko mogę
Tak długo, jak to czuję, tak jakbym leciał
Naćpany miłością, pijany własną nienawiścią
Teraz stoicie twarzą w twarz, z każdego słowa spływa jad
Całkowicie zagubiliście się w tej chwili
To wściekłość, która kontroluje obie strony
Więc oni mówią, że lepiej iść własnymi ścieżkami
Przypuszczam, że nie znają nas, dzisiaj jest już przeszłością
Tak, wiem, że powiedzieliśmy czy zrobiliśmy różne rzeczy, ale nie chcieliśmy tego
I znów wracamy do tej samej struktury, do tej samej rutyny
Ale Twój temperament jest tak samo zły, jak mój
Następnym razem. Nie będzie następnego razu
Przepraszam, chociaż wiem, że to tylko kłamstwa
Mam dość gierek, chcę ją po prostu odzyskać
Wiem, jestem kłamcą.
A Ty znów skłamałaś.
raniła własnym oddechem.
oni wciąż wiedzieli najlepiej.
zniszczył ją każdy
oni chcieli jednego
ona żyła wciąż z tą świadomością
to już stało się jej obsesją
chciała...
nikt nie chciał poznań prawdy
i tak pozostanie do czasu, aż zniknie