Piszę znowu, bo mam luzik z lekcjami. :D Sorki za nietematyczne zdjęcie, ale tamtą historię wymyśliłam na poczekaniu (zresztą jak każdą) no i nie mam zdjęć do tego, a nie chce mi się włączać gry i robić ;)
A piece of someone.
# 5
Obudziła się po paru godzinach. Jedyne co udało się jej zauważyć przez lekko otwarte oczy, to białe ściany. Próbowała się poruszyć, sprawiło to jej jednak ból. Słyszała czyjś miarowy oddech. Być może, ten oddech należał do niej, czuła jednak ciepło na swojej dłoni. Otworzyła szerzej oczy, po czym od razu je zamknęła. Lampa przy jej łóżku raziła ją w oczy. Znów podjęłą próbę zmiany pozycji, a z jej ust wydobyło się ciche stęknięcie, co obruszyło osobe siedzącą przy niej.
- Mamo? - zapytała drżącym głosem.
- Nie, to ja, Erik.
- Oh, Erik. Co się stało?
- Śpij, kochanie, jesteś osłabiona, dowiesz się później.
Afrodytę nie zdziwiło to, że nie było przy niej jej mamy. Zresztą, ona zawsze miała ją gdzieś. Nie zdziwiło ją też, że jej matka siedzi niczego nieświadoma w biurze i popija kawkę flirtując z szefem.
* * *
Znów białe ściany, tym razem wszystko wydawało się być mniej jaskrawe i rażące. Znów czuła czyjąś obecność obok siebie, wiedziała jednak, że ta osoba to Erik, którego zraniła i czuła się z tym podle.
Nagle do sali wkroczyła jakaś kobieta, co łatwo można było wyczuć po woni rozchodzącej się po pomieszczeniu. Afrodyta poznała te perfumy i mimowolnie się skrzywiła.
- Co z nią? - powiedziała obojętnie kobieta.
- Ma złamane żebro i trochę się potłukła, pani Sun. - odpowiedział przejęty Erik.
- Co z tą dziewczyną, tylko by się pakowała w kłopoty. Teraz muszę wydać pieniądze na jej leczenie. - odchrząknęła głośno, po czym wymaszerowała z sali tupiąc pantoflami ze skóry węża.
- Erik - załkała Afrodyta
- Tak? - nachylił się nad nią troskliwie.
- Przepraszam. To nie tak miało być.. - przerwała, ponieważ złamane żebro utrudniło jej dalszą rozmowę.
- Nic nie mów, tylko się męczysz. - chłopak wyraźnie posmutniał.
- Kiedy wyjdę ze szpitala?
- Pewnie za tydzień, jeśli się nic nie pogorszy. Wiesz, że spałaś dwa dni?
- Serio?
- Tak, a teraz śpij, musisz wyzdrowieć.
Erik nachylił się nad nią i delikatnie ucałował w czoło, po czym Afrodyta zapadła w głęboki sen.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Afrodyta została już wypisana ze szpitala. Musi jednak leżeć w łóżku, z racji złamanych żeber.
Erik przez cały czas przy niej czuwał. Dziewczyna była mu naprawdę wdzięczna za to, co dla niej zrobił. Wiedziała jednak, że nie zasługuje na takiego przyjaciela.
Napisałam trochę więcej niż zamierzałam, ale miałam wenę. :D
Szkoda, bo mam ją nadal i chcę mi się pisać, a limit zdjęć został wyczerpany. ;<
No cóż, to do jutra. :)