Pytaniem jest tylko, czy chcę ciągnąć dalej coś co mnie tak cholernie męczy.
Teraz jestem wolna.
I wcale nie czuję się z tym źle.
A różnica na minusie jest tylko taka, że mniej rozmawiamy.
Mam zdecydowanie dużo więcej czasu i dla siebie i dla moich bliskich.
Robię rzeczy, na które od dawna miałam ochotę, a świadomość, że robię to dla siebie, dla mojej przyjemności, jest tak ogromna, że przez te kilka dni uśmiecham się zdecydowanie częściej.
Nie mówię oczywiście, że było mi źle w związku, ale teraz czuję się zdecydowanie lepiej.
Co ta odległość i problemy potrafią zrobić z miłością..
Pobędę trochę sama, może zatęsknie tak bardzo, że wrócę.
Najgorsze jest tylko przyzwyczajenie do pewnych rzeczy z nim związanych.
A tak w sumie to spoko.
Teraz korzystam, wolność mnie lubi, a ja lubię ją, i kilka osób mnie lubi ;)
"Rób co chcesz, całuj się z kim chcesz, śpij z kim chcesz (żebyś tylko nie wyszła na puszczalską), jesteś wolna, dziewczyno, korzystaj póki możesz"
Eh :)