Mam chyba jakieś objawy pogorszenia mojego zdrowia po jebanym gazie piepszowym, boli mnie gardło, jest mi strasznie duszno, gorąco, nie mogę oddychać i dziś miałam odruchy wymiotne.
Szkoda, że mój każdy dzień ostatnio wygląda prawie tak samo.
Imprezy imprezami, ale mamo daj mi czas z przyjaciółkami oprócz samego picia i zabawy.
Nie jestem w stanie stwierdzić czy wszystko jest ostatnio ze mną w porządku.
Wydaję mi się, że coś jest nie tak i to mnie denerwuje.
Czegoś mi brak, czuję taki niedosyt, męczy mnie.
Chyba zabiorę się spowrotem za rysunki.
Tak, to mnie odpręża.
Chociaż wolałabym żyć z świadomością, że kiedyś sobie ze sobą poradzę, a nie będę wędrować wśród szarych szkiców.
Przede mną jeszcze tyle nauki.
Tyle zmarnowanego czasu.
Tyle życia w samotności, w teorii oczywiście.
Gdyby ktoś mógł przyjść, kąpnąć mnie w dupę i zabrać gdzieś, gdzie będę mogła się cieszyć tym, że jestem to by było dobrze.
Tak bardzo .. ta...
Natknęło mnie, aby zacząć prowadzić pamiętnik.
Ale z jednej strony to zły pomysł, bo zapomnę o wszystkim innym i będę go czytać od nowa i nowa, żeby porównać sobie sytuacje.
Teraz już bym nie miała czego porównywać.
Nie potrzebne mi opisywanie po kolei każdego z dnia z osobą, która mi się podoba, bo znalazłam już swoje szczęście, które jest opisane gdzieśtam w szafie jednego z pamiętników.
Tyle szczęścia.
Ale teraz to wszystko jest jednostajne, cały czas ta sama melodia + on za daleko, żeby chociaż przytulić.
Maasakra.
Dawno nie pisałam w sumie tak długiej notki, choć nie jest wcale taka długa.
Więc już kończę, płuca każa mi iść zapalić więc idę to zrobić.
Właśnie napisał.
Jak się czuję?
CHUJOWO