kiciula.
Zapracowani jesteśmy,no cóż.
Najpierw szkoła,chwilowy polonez,potem wyniki i ulga,satysfakcja z niemca,potem wybycie nad staw, potem dom, lody z mamą, bieg na próbę, o piątej do domu, mącenie z Olą przy obrazie do siódmej, bieganie z wazonami do domu, łażenie po zakupy, układanie kwiatów, zanoszenie ich, a teraz jeszcze sprzątanie, odkurzanie i fajrant.
Pracowity dzień dzisiaj, ale było całkiem śmiesznie :) POZYTYWNIE JEST.
Aha,jeszcze muszę przyznać,że ludzie mnie coraz bardziej zaskakują. Powoli zaczynam odróżniać stany i odczucia.Chyba napiszę o tym jakąś książkę kiedyś,albo nie-wykorzystam to w praktyce,może jako psycholog. Chociaż w sumie większość psychologów to przeważnie świrusy.Może zajmę się jednak tym niemieckim.
WSKAZÓWKA dla mnie: nic nie planować i czekać co przyniesie chwila (;