nie było mnie od marca, miało nie być dłużej ale zdecydowałam, że to dobry czas na notkę.
czesto bywa tak, ze czujemy sie tak jak bysmy zyli w klatkach. niby wszystko jest dobrze, pieknie, wydaje sie ze jest tak jak byc powinno, ale jednak odpala sie w tobie ta mala iskra, male swiatelko, dzieki ktoremu zaczynasz rozumiec, ze tak naprawde sie dusisz. cholernie nienawidze tego uczucia. chcialabym juz teraz wziasc kubel wody, czy tez znalezc wylacznik i to male swiato zgasic. ale sie nie da. czesto warunkiem pozbycia sie tej klatki jest wyzeczenie sie czegos bardzo cennego. jak w moim przypadku.
wydaje mi sie ze z roku na rok jestem coraz bardziej dziwna, dziwne mysli, dziwne zachowania, dziwne sny. nie jest mi z tym zle, lubie ta swoja dziwnosc. to skomplikowane. a klopoty z tym zwiazane tylko umacniaja mnie w przekonaniu, iz smutek jest potrzebny w zyciu, po to, zeby jak najmocniej wlasnie to swoje zycie przezywac. ale i tak 90% moich problemów pochodzi z szukania głębszego znaczenia w rzeczach, które nie tylko nie mają znaczenia głębszego, ale które w ogóle jako takiego znaczenia nie posiadają.
polo alkoholo.
naughty boy ft. sam smith - la la la