no i co z tego? jedyny pozytywny aspekt to spacery których już nie ma tymczasowo... ech...
słucham sobie "suplementu" Kaczmarskiego gdzie zebrane zostały utwory wydane, niewydane i te do których muzyka nie została napisana ;)
pare dni temu przekonałem się do Gintrowskiego i Łapińskiego...
chco pojechać na pielgrzymkę do grobu Jacka niczym do Mekki jeżdżą muzłumanie :D i albo pojade we wrześniu albo jeśli mi się uda w majowy weekend, jeszcze przed maturą :D
do do płycizny z poprzedniej notki... nigdy przenigdy nie spłyce się... za bardzo kocham swoje zycie i zbyt dobrze mi się z sobą zyje :) czasem lipa, czasem jeszcze większa lipa, ale lubie to życie... choć nie powiem, że są decyzje które chciałbym cofnąć... :))
ciekawa sprawa... wszedłem sobie dziś na mój ulubiony cytatowy portal i wszedłem sobie na literkę "Ł", nie wiem dlaczego, jakiś wewnętrzny głos... ukazały się mym oczom dwa nazwiska, wybrałem to drugie, nawet bez czytania... ;) i co zobaczyłem? pierwszy cytat jaki tam był urzekł mnie w kazdym calu...
oto on:
"Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów, konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą, kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć skarb."
od razu pomyślałem sobie o ludziach w moim życiu i stwierdzam, że jestem bardzo bogatym człowiekiem :D
chyba nie każdy ma osobę z którą może obcowac tak aby nazwać tę osobę skarbem (nie mylić z pieszczotliwym określeniem skarbie)... nie będe dziękował za to, bo takie coś musi istnieć nie mówiąc o tym... przyjaźń która oczekuje czegoś w zamian nie jest prawdziwa... tak czuje...
NIE CZUJE JUŻ WENY!!! aaa... :( brakuje mi polotu aby tu coś sensownego napisac... czuje się jakiś wypruty... coś zaprząta mi głowę i nie ogarniam... ech... brakuje miwspółgrającej muzy...