I niech mi ktoś powie, że to nie jest najpiękniejsze miejsce na Ziemi.
Pieniny. Moja mała obsesyjka.
Depresja jesienna.
Plus moja matka.
Plus to, że jestem tak zajebiście słaba, że nie potrafię powiedzieć "nie".
Moje jebane szczęście.
Optymizm?
A co to?
Ah!
Byłam kiedyś optymistką.
To nieopłacalne.
Ten pieprzony uśmiech, który codzień naklejam sobie na twarz, i ta moja jedyna Ulka, która pomaga mi zapomnieć.
Chociaż troszkę.
Ale mało i na króciutką chwilkę.
Kiedy uśmiecha się do nas ciacho w dziewiątce.
I to dochodzenie, skąd jest.
I ten żerom.
I to szybsze bicie serca i
I moja obietnica.
To, że codziennie wstaję rano, żeby Cię zobaczyć
I to, że codziennie wychodzę z domu w miare normalnie ubrana, z umytymi włosami i nawet wymalowana,
To tylko dlatego, żeby Cię zobaczyć.
Jeśli nie dzisiaj, to jutro,
Albo za miesiąc.
Za rok.
Siedzę przy komputerze, bo czekam na Ciebie,
A Ty i tak masz mnie gdzieś.
Kocham to.
Załamka.
Ale wiara jest.
I nadzieja.
I to mnie trzyma przy życiu.
Muszę być naprawdę inteligentna.
"Głupi ma zawsze szczęście"
Spróbuj powiedzieć to nim uwierzysz, że nie warto mówić kocham.