Koło oblane, piątek 13tego nie był jednak dniem mojego triumfu. Ale who cares? Kermicie, umrzyj.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma nikogo do piwa. NIKOGO no!
A to się uczą, a to 'nie mają weny', a to 'tak w środku tygodnia???' I tak oto siedzę. Na tyłku. Nic nie robię. Marnuje czas, bo nie ma to jak ponarzekać na innych a samemu być po prstu małokreatywnym. Cała ja. :3
I nawet nie cieszy mnie fakt, że wróciłam do tego bloga, że nie zapomniałam hasła i loginu, że oprócz patrzenia w facebookową ściane, mam jeszcze inne zajecia. Nie wiem komu mam za to podziękować, ale dziękuję.