kawa, kawunia, kawusia. <3
gdyby komuś się nudziło to na taką zapraszam - tylko raffaello zostało jedno. No i nie ma waniliowej latte, ale jutro zainwestuję w karmelową, mm ;) i w gorącą czekoladę, koniecznie! i duuuużo bitej śmietany <3
jest mi cholernie smutno. Kończy się okres dwóch najlepszych tygodni w ciągu mojego 7-nastoletniego życia. Tak, pierwszy raz byłam beztrosko szczęśliwa (oprócz spięć z mamą i młodym, ale to chyba norma). W końcu czuję, że mam wszystko. Że mogę wszystko. Czuję się cholernie kochana, potrzebna.. Chyba zadowolona z życia. Tak, to chyba to. W sumie.. nie trzeba było szukać szczęścia daleko. :) I klasycznie, strasznie Ci dziękuję Kuba. Za to, że jesteś. Za to, że w końcu uśmiecham sie sama do siebie. Za każdą szczerą rozmowę w ciagu tych ostatnich tygodni. Za Twoją nadopiekuńczość, która wbrew pozorom nie jest wadą. Za to, że byłeś gotów wstać z rana, tylko po to, by się ze mną zobaczyć. Za każdą próbę wzbudzenia we mnie zazdrośći. Tak, jesteś cudowny.
A teraz dobranoc, mamy 00:58, jutro znów pracowity dzień. Elbląg, potem goście. Lubię to.
+ powodzenia na meczu, skarbie.