Nie umiem sobie poradzić z nadmiarem emocji które się kłębią. Chcą się uwolnić, robią to pomału, minimetr po minimetrze. Tak ciężko nad tym zapanować, próbuję się ogarnąć emocjonalnie. Czemu jest tak cholernie trudno? Chyba sama sobie wmawiam, że nie czuje do Ciebie nic. Błądzę, płaczę, cierpię, jestem w ciemnym miejscu. Znowu. Dlaczego to robię? Myślałam, że nad tym wszystkim panuje i mam kontrolę. Chyba nigdy się nie nauczę, że uczucia to siła wyższa której nie da się kontrolować chociaż bardzo bym chciała i wciąż próbuję.. raniąc tym najbardziej siebie. Mętlik w mojej głowie robi się coraz większy, coraz więcej pytań, jeszcze mniej odpowiedzi. Izoluje się, chciałabym zapomnieć, że jest coś między nami. Tak bardzo jestem zmęczona tą całą sytuacją, że byłabym w stanie sprzedać duszę diabłu żeby tylko cofnął czas. Żałuję wiele, ale chyba najbardziej tego jak bardzo rozwinęła się ta znajomość.
Umiesz grać na moich emocjach jak nikt inny. Mówisz, że mnie nie chcesz, a później całujesz jak nikt nigdy wcześniej. Daj mi odetchnąć, złapać duży oddech. Potrzebuję przerwy, potrzebuje zniknąć i nie być dla nikogo.