Jak dzień długi, wyrażam się artystycznie, jak na multiutalentowaną osobę, którą jestem, przystało. I nie, banany nie mają z tym nic wspólnego, chyba że za sztukę uznamy również fotoreportaż z bananowej orgii trzech owoców wczorajszego wieczora w kuchni, który oto przedstawiam powyżej.
Wracając do rzeczy. Odnalazłam duszę i powołanie w kolejnej z licznych gałęzi twórczości, których usiłowałam łapać się przez ostatnie 19 lat, takich jak rysunek w odmianach wszelakich i czym tam się da, babranie się pastelami, gra na plastikowym keyboardzie, flecie i gitarze klasycznej,
wycinanie, szycie + wyszywanie, a następnie wypychanie, Wielką Srebrną Cegłą
uchwytywanie chwil ulotnych lub nie, z czego tylko ostatnie wychodzi jako tako, a pierwsze tak sobie.
W każdym razie, duszę i powołanie odnalazłam (ale w czym to już nie powiem), starczy przynajmniej na dziś i kawałek dnia jutrzejszego, dopóki się nie znużę, jak znam życie a siebie przede wszystkim. No a pojutrze Kolory Ostrawy jako Colours of Ostrava znane również, zaczynam już odczuwać słodycz i nerwy radosnego oczekiwania.
A potem? A potem to samo - niech już wraca.