Pueblo de Nuestra Senora la Reina de Los Angeles
Nie ma sensu pisać o Mieście Aniołów. Kto był, ten wie, kto nie był, niech żałuje w nieświadomości. Pominę ckliwe wyznania, iż kawałek mojego serca został tam a tam, pośród złotych wzgórz i sekwoi, nad oceanem i w wielkich miastach, bo im więcej chce się o tym mówić, tym bardziej odziera się wspomnienia z magii.
Tyle tylko, że kocham Californię, i gdybym miała nigdy więcej już tam nie wrócić, umarłabym z żalu. Ale wiem, że wrócę. Do zobaczenia zatem, Aniołowie.
-----
Nie oczekujcie aktualnych zdjęć. Przejrzenie jakichś pięciu tysięcy zajmie mi chwilę.