photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 17 LIPCA 2011

Smileaholics [:-) x 1000]

W ciągu ostatnich kilku dni pochłonęła niezmierzone ilości herbaty, a zapisując swoje myśli zastanawiała się czy nie ma lepszego określenia i od kiedy to ilość można zmierzyć ? Tysiące pytań nadal pozostawało bez odpowiedzi i to sprawiało, że jej zycie ma sens. Każdego dnia zadawała nowe pytania, wczorajsze pozostawały często bez odpowiedzi.

Był wczesny poranek, a ona wybudzona z niespokojnego snu przez pierwsze promienie słońca zeszła do kuchni. Skierowała się ku szafce z kubkami i wybrała swój ulubiony. W uszach miała słuchawki, odtwarzacz po zakończeniu utworu wracał do jego początku i znów te same nuty brzmiały w uszach. Woda wrzała, para unosiła się nad czajnikiem, zgasła niebieska lampka. Mieszkając w tym domu czuła się bezpieczna, nie niepotrzebna, byłaby skłonna powiedzieć chciana, potrzebna. Wyjęła saszetkę ulubionej Earl Grey, kiedy woda nabrała odpowiedniej barwy wyjęła ją powoli, poczekała aż krope esencji spadną załamując idealną powierzchnię płynu. Włożyła woreczek do ust był gorący, popażyła sobie usta i jezyk, ale nie obchodziło ją to. Poczuła intensywny smak i fusy które wypadły z przerwanej w którymś miejscu torebeczki. Nie lubiła pić gorącej herbaty. Poranek był chłodny, trzymając ciepły kubek otworzyła drzwi i wyszła na taras. Na przeciw niej w oddali znajdowało się jezioro otoczone lasami i polami. Po jej prawej stronie zza drzew wyłaniało się powoli słońce, trochę wyrzej na niebie z lewej strony widać było księżyc. Kochała kiedy oba te ciała można było obserwować jednocześnie. Usta i ich okolice, zabarwiły się na złoto-brązowo, herbata w kubku stygła za sprawą delikatnego wiatru.

Nagle zdała sobie sprawę, że muzyka w jej uszach nie rozbrzmiewa. Wyjeła słuchawki wyłączając uprzednio odtwarzacz. Nie zagłębiała się w szczegóły, nie interesowało ją to zbytnio w tej chwili. Dobrze było usłyszeć odgłosy lata. Poranną symfonię tworzoną przez najróżniejsze owady.

Była szczęśliwa, mimo że wiedziała o wielu niezaspokojonych potrzebach swojego serca. Tak bardzo chciała rzeczy które były poza jej zasięgiem. Kiedyś brak ojca, jej sytuacja rodzinna wydawała się jej jasna i oczywista, mówiła o niej bez łez w oczach, bez bólu w klatce piersiowej, ścisku w gardle. Teraz rozklejała się myśląc, czasem nie mogła wypowiedzieć słowa, chcąc dokończyć myśl zniżała ton głosu do szeptu. Mieszkała w domu w którym śniła, że mieszkała. Za oknem rozciągał się widok który zapierał dech w piersiach. Potrzebowała jednego - dotyku. Bliskości kogoś kochanego, dla kogo nie jest czymś zbędnym. Mężczyzny. Przyjaciela. Kogoś kto wie więcej. Istnieli tacy ludzie. Mężczyźni. Niewielu, kilku zaledwie. Wraz z biegiem czasu liczyła, że będzie ich więcej. Pragnęła by byli nieco mniej odlegli. Chciała się przytulić. Potrzeba ta niezostała zaspokojona i to nie miało ulec zmianie w najbliższej przyszłosci. Nie potrafiła mówić, przemóc się i wypowiedzieć myśli. Wielokrotnie chciała zadzwonić, pogadać, jeszcze raz podziękować, przez chwilę czuć że nie jest sama, że ktoś o niej myśli. Odciążyłaby samą siebie, ale nie potrafiła. Nie chciała być egoistyczna, martwić kogoś kto miał swoje życie. Potrzebowała pomocy. Wsparcia. Przytulenia. Rady.

Słońce znajdowało się wysoko nad koronami drzew, herbata była chłodna. Księzyc ? Co z księżycem ? Zniknął. Za chmurami ? Niebo było niebieskie, kolor - im wyżej, wydawał się bardziej intensywny.

Miała ochotę na kawę, nie piła jej od bardzo dawna bojąc się uzależnienia. W małych rzeczach ukrywały się jej największe lęki. Uzależnienie, zalezność. Wiedziała co robi z człowiekiem strach, wiedziała rówież że mus się go wyzbyć. Kochać. Śmiać się. Angażować się. Zachować równowagę. Odrobinę dystansu. Stanąć na palcach... na krawędzi, złapac ręką tęczę i zawisnąć na niej jak na trzepaku... śmiać się. Śmiać. Uśmiechać.

 

 Don't ever cry, don't ever cry <3

 

"No proszę i zostałem tym drugim :-)"

":-) x 1000"

Wzruszające ? - Nie.

Dlatego teraz płaczę.