Dookoła wszystko się zmienia...
Coś jest- a później tego
NIE MA...
Dziwnie się czuję...
obserwuję to wszystko, co dzieje się
dookoła mnie.
Widzę, przecież widzę!
Zdaję sobie sprawę z tego,
że coś się zmienia...
Chyba jeszcze tego nie rozumiem...
Nowy świat.
Nowe życie.
Nowe wszystko...
Nie wiem czy poradzę sobie z tym...
Czuję lekki niepokój...
Przed tym co było, jest...
i co będzie...
Całkiem inni ludzie.
Całkiem inna rzeczywistość...
Czy będę miała na tyle siły,
żeby to ze sobą pogodzić...?
Nie mam pojęcia.
W ciszy modlę się...
Bym potrafiła rozróżnić to co dobre
i to co złe...
Żebym nie przekroczyła tej cholernej
granicy!
Takiej cienkiej, niemal niewidocznej...
Żebym nie było później łez...
Bo ja nie chcę!
Ale nie wiem czy potrafię zachować
równowagę.
W tym wszystkim.
Bo to sytuacja pozornie zwykła, normalna...
Nic nadzwyczajnego...
Ale ja patrzę na to trochę inaczej.
Z innej perspektywy...
Boję się, że się zagubię...
A ja tak bardzo kocham...
***
wczoraj - wieczór z Mateuszem, K i K...
A dzisiaj...
Pyrna... Z Moimi... Bez Mojego...
I teatr...