Praca wre. Non stop coś. Dzisiaj na szczęście kończę wcześnie i jade do domu. Może pozalatwiam kilka spraw..
Może..
Wczorajszy dzień do kitu, tak jak i noc, już trzecia z rzędu jak nie śpie.
Nie mogę...
Życie jakoś kompletnie straciło barwę, stało się monochromatyczne..
Klasyczna szarość...
Brak sił i jakiej kolwiek chęci do działania powoduje że zamykam się w sobie. Nie mam siły juz walczyć...
Czuje się jak Syzyf...
Ale mam spokojne sumienie, próbowałem. Niejednokrotnie. Z tym samym skutkiem.
Nie wiem już co dalej.. Jak na razie stoję w miejscu...
Człowiek docienia os dopiero kiedy to straci...
Bless bracia i siostry... Bless...