Carpe Diem
13 Rano obudziłam się o 11.00. Eric jeszcze spał. Dłonią musnęłam jego policzek i wyszłam spod kołdry.
- Gdzie idziesz? - Spytał zaspany.
- Może trzeba pomóc Megan...
- Chodź tu do mnie jeszcze. Pójdziemy potem.
- Ale... - Nie dał mi skończyć.
- Ale chodź. - Położyłam się na jego ramieniu patrząc na niego.
- Kocham cię. - W odpowiedzi pocałował mnie.
- Cześć. - Powiedzieliśmy równocześnie.
- O wstaliście już? Obiad będzie za niedługo. - Uśmiechnęła się.
- Pomogę ci. - Zaoferowała się Jasmin.
- Nie wygłupiaj się. Przecież dam sobie radę. - Zaśmiała się.
Po obiedzie, poszliśmy w czwórkę z maluszkiem na spacer. Megan pokazała nam najbliższe okolice, które w większości znałem, jednak widziałem ciekawość w oczach Jasmin.
Około 14.00 postanowiliśmy wrócić do domu, gdzie czekała na Megan niespodzianka.
Na stole leżała karteczka z napisem:
"O 16.00 widzimy się przed blokiem.
Bruno ;*"
- Ale... - Ucięła Megan. - Wy coś wiecie na ten temat?
- Idź się lepiej zbierać. - Odparłem rozbawiony miną dziewczyny. - Zajmę się młodym.
- Pomożesz mi? - Skierowała się do Jasmin.
- No jasne.
- Aaa kotki dwa, małe bure obydwa... - Cichutko nuciłam Jackowi kołysankę bujając go. Czułam za sobą obecność Erica, jednak się nie odwróciłam.
- Chyba już śpi. - Szepnął. Powoli wstałam z łóżka i zaniosłam go do łóżeczka. Chłopak już wyszedł. Jeszcze chwilkę stałam nad maluszkiem, po czym wyszłam przymykając drzwi.
- Do twarzy ci z dzieckiem. - Cicho zachichotał.
- Przestań.
- Przepraszam. - Zbliżył się do mnie, łapiąc za biodra i podnosząc tak wysoko, żebym mogła swobodnie objąć go w talii. Delikatnie muskał moją skórę, kierując się do naszego pokoju. Położył mnie i zaczął kolejno odpinać guziczki mojej bluzki. Nie pozostawałam mu dłużna. Wnet oboje w samej bieliźnie doprowadzaliśmy swoje ciała do czerwoności. Zaczął pozbywać się ostatniej części garderoby - bielizny.
- Chyba nie powinniśmy.
CDN.
Dacie radę 30 klików? ;)