Milosc czy pieniadze?

Kiedys padlo pytanie czy wybralabys biedaka ktorego szalenczo kochasz czy finansowo stabilnego mezczyzne ktory cie kocha, ale nie tak bardzo, i szanuje? W tym momencie kazdy romantyk, i kazdy kto wierzy w prawdziwa milosc, powinien krzyczec pieniadze sie nie licza! Wybierz tego ktorego kochasz na zaboj! ale ja nie wierze w milosc. Wiem, ze ludzie poprostu siebie potrzebuja poniewaz chca wsparcia, pragna czulosci czy fizycznej bliskosci, ale nie wydaje mi sie zeby bylo takie cos jak milosc; tak samo jak mysle ze ludzie potrzebuja wiary, nadziei, swiadomosci ze jest jakies wyzsze dobro, ale nie wierze ze Bog istnieje.

Dlatego racjonalnie myslac (wracajac do mojego pytania), byloby lepiej wybrac tego bogatszego bo brak pieniadzy stwarza najwieksze problemy. Mozna sie kochac na zaboj ale jak dlugo mozna czuc sie szczesliwym i w tym samym czasie glodowac, nie miec pradu albo przyszlosci? Pieniadze rozwiazuja wiekszosc problemow - czy para nie bylaby szczesliwsza jesli nie martwiliby sie o przyszlosc dziecka, jesliby jezdzili razem na cudowne wakacje i tak dalej? Mysle ze zwiazek z szalenczej milosci i niczego wiecej wytrwalby krotko; na poczatku byloby jak w bajce ale potem wszystko, stopniowo by sie psulo. A w przypadku drugiego scenariusza, moze para na poczatku nie czulaby motylkow w brzuchu za kazdym razem sie widzac, ale po jakims czasie szacunek i porzadek w zyciu stworzyloby solidny, dlugotrwaly zwiazek. A uczucie samoby rozkwitalo. Przynajmniej taka jest moja opinia.

Cudownie jest zapisywac te wszystkie rozsadne mysli i pieciogwiazdkowe porady, ale znajac siebie, pewnie i tak zadnych z nich nie poslucham. Tak naprawde ludzie sluchaja tego, czego chca sluchac. I ja pewnie zrobie mnostwo glupich rzeczy, i zakocham sie w najgorszych dupkach jacy sie urodzili jednoczesnie wiedzac, ze nie powinnam tak postepowac. Cel? Krotkotrwale szczescie ktore uderza jak zastrzyk ekstazy.