Wczoraj bylam w restauracji, na 18nastce kolezanki, na ktorej takze znalazla sie dziewczyna mojego bylego. Jak sie do niej usmiechalam i staralam z nia gadac to ona patrzala sie na mnie jakby sobie wyobrazala ze bierze widelec i wydlubuje mi nim oczy. Naprawde nie rozumiem tego... Dlaczego dziewczyny musza byc takie zazdrosne? Facet to w koncu tylko facet, przez wiekszosc zycia oni i tak nas tylko wkurwiaja albo rania. Ale mimo tego, dla wiekszosci dziewczyn oni sa calym swiatem.
Ja, na przyklad, albo jestem w kims zakochana po uszy, albo za kims tesknie lub przez kogos cierpie albo marze o tym jedynym. Dlaczego nie potrafie poprostu miec wyjebane? Chyba dlatego, ze odeszlaby mi wtedy polowa moich problemow, a przeciez ja mam taki talent do sprowadzania na siebie zmartwien. Moze powinnam dodac to do swojego CV bo robie to najczesciej i najlepiej, szkoda ze mi za to nie placa bo bylabym bilionerem i moglabym wreszcie zjechac do Polski. Taaa. Nie ze Anglia jest jakims okropnym miejscem ale 99% Polakow sie przeprowadza tylko dlatego ze w Polsce nie ma pieniedzy, czy mozliwosci, i tak naprawde sa zmuszeni do przeprowadzki. A jak slysze jak Anglicy mowia 'Polacy wroccie do swojego kraju' to mi sie krew zalewa bo wszyscy by sobie chetnie wrocili gdyby nie nasz rzad i ekonomia. Na szczescie narazie mam sens pozostania tu, bo gdybym Go nie poznala to bym zaczela dostawac depresji. Hmm. I znowu wszystko sprowadza sie do facetow. Ja pierdole.