W ten sposób próbuje zmotywować wszystkich że życie o tej porze roku może być fascynujące. Taa.... raczej sama siebie próbuje o tym przekonać. Jak można być radosnym kiedy ciemność ucina obecnośc tej słonecznej kuli której na imię słońce? Matko, godzina 17 i brak słońca spowalnia moje myślenie, ruchy, życie... Nawet samo zdjęcie nie posiada tego odblasku, sygnalizującego że radosć go posiada.. I jak to radość z życia...
Zostawmy z tyłu te dołujące myślenie. Proponuje myśleć pozytywnie...
I w tym momencie słyszę rozmowę w mojej głowie:
-weź skończ tą optymistyczną paplanine, jest nic nie warta
- a właśnie że jest to jedyny środek motywujący do działania
-właśnie że nie. Ona pragnie zakopać się w kołdrę i przespać cały ten cholerny tydzień...
- e.. co ty tam wiesz o jej pragnieniach, zresztą pragnienia nie są ważne w obliczu obowiązków....
I w taki sposób chodzę do szkoły, mając nadzieję że to wszystko się dość szybko skończy...